02.11.2020

8 na 10 spraw o należności kończy się sukcesem

Czyli jak pani Anna znalazła lekarstwo na niepłacących klientów

Transport stali i automotive odzyskują długi

Scenariusz jak w filmie katastroficznym. Jest marzec. Pojawiają się coraz bardziej niepokojące doniesienia prasowe dotyczące zakażeń nieznanym wirusem. Fabryki w całej Europie zaczynają wstrzymywać produkcję, zamykane są granice, odwoływane loty, wreszcie pojawia się decyzja o lockdownie. Transport staje, a przecież stanąć nie może. Na firmowe konta nie wpływają płatności. Nie ma pieniędzy od klientów i nikt nie wie, jak długo to potrwa… Jednak to nie był film katastroficzny, ale rzeczywistość. Jak poradzić sobie w takiej sytuacji? Co zrobić, gdy klient nie płaci?

„Okazało się, że nasza codzienna ciężka praca i dbałość o reżim finansowy przyniosły efekt. Pilnujemy w rozsądny sposób naszych płatności również dzięki inkaso w TIMOCOM.”- Anna Romaniak, współwłaściciel firmy BENECAR

Zwyczajna firma

Rozmowa z panią Anną Romaniak, współwłaścicielem firmy BENECAR, zaczyna się od zdania: „Ja nie wiem, czy ja mogę coś ciekawego o nas powiedzieć. Jesteśmy zwyczajną firmą. Pracujemy w transporcie, tak jak wszyscy inni”. BENECAR w tym roku będzie obchodzić swoje pięciolecie. Jego powstanie nie jest jednak dziełem przypadku, ale konkretną potrzebą uporządkowania działalności innej firmy transportowej, którą pani Anna prowadzi równolegle do BENECARU. „Nasi długoletni klienci zadowoleni z naszej współpracy zaczęli sygnalizować potrzebę ich obsługi na innych kierunkach i innym typem samochodów” - mówi właścicielka. Tym samym BENECAR pojawił się na takich zachodnich kierunkach jak: Niemcy, Francja, Holandia, Belgia, a nawet Hiszpania. 17 zestawów obsługiwało na tych trasach branżę automotive, przewoziło stal, meble, sprzęt AGD i papier. Wieloletnie kontakty oparte na zaufaniu, ustalony grafik transportów, regularność wpłat za usługi…aż przyszedł marzec.

Zajrzeć strachowi w oczy…

i nie opuścić wzroku. Pani Anna jest bardzo wdzięczna i dumna ze swoich pracowników: „Nasi kierowcy nie przestraszyli się nowej sytuacji. Inne firmy stawały, ale my nie. Zapytaliśmy naszych pracowników, kto chce jeździć, kto chce przychodzić do biura, a kto woli pracować zdalnie. Potraktowaliśmy sprawę bardzo poważnie, dbaliśmy drobiazgowo o bezpieczeństwo, środki ochrony, dystans społeczny. Jednak, gdy branża automotive, którą głównie obsługiwaliśmy, hamowała, sama gotowość do pracy nie wystarczyła.” - wspomina właścicielka firmy BENECAR.

Trzęsienie ziemi 

„Wszyscy przeżyliśmy prawdziwe trzęsienie ziemi. Proszę sobie wyobrazić, że przez dwa tygodnie na konto, gdzie pojawiają się niemałe pieniądze, nie wpłynęło nic. NIC, ani złotówki! To były ponad dwa tygodnie drżenia o to, co będzie z nami, z naszymi pracownikami. Wszyscy przecież mamy zobowiązania, nasi pracownicy także.” - opowiada pani Anna. Dzwonienie do klientów, rozmowy, zbieranie informacji o bieżącej sytuacji nic nie dawały. Wszyscy byli w ogromnym kłopocie i nie wiedzieli, co przyniesie przyszłość. Nikt przecież nie przewidział, że wystąpi coś takiego jak pandemia.

Kryzys, nie kryzys, bez finansów daleko nie zajedziesz

Plan awaryjny zawierał kilka elementów, ale jego spora część skupiła się na finansach: uruchomieniu rezerw finansowych („Całe szczęście były!” - cieszy się pani Anna), zdobyciu środków pomocowych oraz jeszcze większej dbałości o zarządzanie płatnościami. 
Karol Workowski, Debt Collection Specialist w TIMOCOM, który prowadził również sprawy firmy BENECAR, podkreśla, jak ważny jest szczególnie ten ostatni element: „Płynność finansowa jest niezwykle istotna. W branży TSL marża jest niska, a terminy płatności długie. Dbanie o ich prawidłowe spływanie to czasem być albo nie być firmy transportowej. Dokładamy wszelkich starań, żeby pomóc naszym klientom tak, aby do płatności faktycznie doszło na ustalonych warunkach. Niestety pandemia stawia przed wieloma podmiotami gospodarczymi ogromne wyzwania, ale my wierzymy w naszych klientów”.

Firma BENECAR od początku swojego istnienia współpracowała przede wszystkim z klientami, z którymi łączyły ją długoletnie relacje oparte na zaufaniu. „Nie będę ukrywać, naszą bazę klientów uzupełniamy o kontakty z Giełdy transportowej od TIMOCOM. Klienci są sprawdzani, dlatego z nimi współpracujemy.” – podkreśla właścicielka firmy. „Przypadków, gdy klient nie płaci, bo chce nas oszukać jest niezwykle mało, ale zdarzają się przecież różne sytuacje rynkowe. Kiedy mimo monitów nie ma płatności i już tracę cierpliwość, decyduję się na skorzystanie z usługi inkaso. Skuteczność jest taka, że z 10 złożonych spraw 8 kończy się odzyskaniem pieniędzy. Co więcej wiem, że pracownicy działu inkaso potrafią porozumieć się z klientami. Dlatego jeśli dostaję informację, że pieniądze będą np. za dwa tygodnie, to choć może mnie to denerwować, bo płatność jest po terminie, to jednak zakładam, że widocznie jest taka potrzeba, pracownicy inkaso to sprawdzili i te pieniądze faktycznie po tych dwóch tygodniach spływają”.

Rzetelność się opłaca

„Epidemia w finansach” ma swój happy end, firma przetrwała najtrudniejszy okres. „Okazało się, że nasza codzienna ciężka praca i dbałość o reżim finansowy przyniosły efekt. Zawsze regulowaliśmy nasze należności w terminie i gdy przyszła bardzo wymagająca sytuacja mogliśmy skorzystać np. z Tarczy 4.0, ale również nasi dostawcy paliwa wystąpili z propozycją prolongaty. Pilnujemy w rozsądny sposób naszych płatności również dzięki inkaso.” - komentuje pani Anna. Firma dostosowała się do nowej rzeczywistości, zyskała nawet nowych kontrahentów i dziś notuje obroty porównywalne do tych sprzed pandemii.

Copyright: © Hor - stock.adobe.com

Pobierz informację prasową
Do góry